Eleven Bike Fest 2014 – relacja

0

Między 16-18 maja odbył się Eleven Bike Fest zorganizowany przez wrocławski klub motocyklowy Harley-Davidson Club Eleven. Był to tzw. zlot ogólny, czyli nie tylko dla ‘harleyowców’, ale dla miłośników motocykli wszystkich marek. więcej

Ja udałam się tam na Road Kingu w towarzystwie motocyklisty na Suzuki GSXR. Muszę przyznać, że po ponad 500 km gonienia na odcinku Warszawa-Gryfów Śląski za ‘japończykiem’ czułam mięśnie ramion po ciągłej walce z wiatrem i byłam bardzo zmęczona. W pewnym momencie stanęło mi nawet przed oczami hasło z naklejki reklamowej Custom Chrome ‘Don’t forget Pearl Harbour’ i miałam wrażenie, że nabrało dosłownego znaczenia.

Wyjechaliśmy celowo o jeden dzień wcześniej, bo prognoza na weekend nie była najlepsza i okazało się, że to był dobry pomysł, bo w przeciwieństwie do tych, którzy przyjechali w piątek, my dojechaliśmy ‘na sucho’. Miło było po długiej przejażdżce zobaczyć piękne miejsce zlotu. Po zjechaniu w dół dość wąską, wijącą się alejką, naszym oczom ukazał się uroczy widok jeziora Złotnickiego, nad którym położony jest ośrodek Złoty Potok Resort – czyli miejsce zlotu. Niestety, pogoda nie sprzyjała i trochę pokrzyżowała plany organizatorom. Bezlitosny deszcz lał nieustannie. Jednak jeśli zlot traktuje się jako spotkanie z przyjaciółmi, to pogoda schodzi na drugi tor, bo człowiek się cieszy, że widzi wreszcie po rocznej przerwie swoich starych znajomych. Zawsze sobie wtedy myślę – tyle wariatów na raz i każdego kręci to samo – nawijanie kolejnych kilometrów.
Na zlocie pojawili się członkowie takich klubów jak V2, Hells Angels, Gremium, Brothers oraz wielu innych. Poza tym, na podkreślenie zasługuje fakt, że organizatorom udało się zaprosić kilka gwiazd polskiej sceny muzycznej, takich jak Wilki, Kobranocka czy szalony Skiba z zespołem Big Cyc. Rozczarowani byli zapewne fani Budki Suflera, którzy czekali na obiecany koncert ‘Cień Wielkiej Góry’, a usłyszeli zamiast tego przeprosiny ze sceny, że pan Cugowski jednak zmienił zdanie i nie wystąpi z powodu złych warunków atmosferycznych. No cóż, aby opisać co sobie każdy pomyślał w tamtej chwili stojąc na deszczu i czekając na występ Budki Suflera musiałabym użyć niecenzuralnych słów, więc na tym poprzestanę. Zamiast tego grupa Big Cyc dała dużo dłuższy koncert, rozgrzała publiczność swoją energią i chwała im za to. Krzysztof Skiba jak zwykle udowodnił, że jest urodzonym performerem.

Inne atrakcje zlotu to przepiękny pokaz laserów, czy konkursy z udziałem Roberta Burneiki i innych strongmanów. Widać było, że klub Harley Davidson Club Eleven postarał się, żeby zapewnić dobrą zabawę. Jedna rzecz, która nie do końca mi się podobała, to bezmyślna decyzja szefowej ośrodka, żeby wpuszczać do restauracji, czyli jedynego miejsca, gdzie można było się ogrzać, tylko tzw. ‘vipy’ i ludzi z ochrony – cała reszta motocyklistów nie mogła z tego przywileju skorzystać. Ja rozumiem, że motocykliści to twardziele i im jest zawsze ciepło, ale znam wśród nich również panie, które marzły, a widok grzejących się w środku strongmanów i ich świty, nie mających z motocyklami nic wspólnego, wydawał się tym paniom wręcz groteskowy. Owa szefowa ośrodka dała wielką plamę – przestraszyła się nas motocyklistów, pozbawiając się jednocześnie możliwości zarobienia pokaźnej sumy przez dwa wieczory. No nic, czasem jak ktoś ma klapki na oczach to tak to się właśnie kończy.

(Tekst: Hanna Łozińska, Foto: Eleven)

Share.

About Author

Comments are closed.